Są urządzenia, które nie próbują robić wrażenia rozmiarem, tylko tym, jak wpasowują się w rytm dnia. Babyliss X-Blade Super X-Metal to właśnie ten typ: kompaktowy, lekki i na tyle precyzyjny, że szybko staje się stałym punktem porannej pielęgnacji. Rozmiar przypominający „przerośniętą jednorazówkę” ma tutaj znaczenie – łatwiej dociągnąć linię policzka, uporządkować wąsy, a przy okazji nie zajmować połowy półki w łazience.
Najczęściej używałem X-Blade na sucho, ale można robić to śmiało także pod prysznicem, z pianką lub żelem. Wodoodporność IPX7 pozwala na takie scenariusze bez kombinowania, a czyszczenie ogranicza się do opłukania głowicy pod bieżącą wodą. Elastyczne odchylenie głowicy do 50° utrzymuje równy kontakt ze skórą nawet na trudniejszych łukach żuchwy; w praktyce przekłada się to na spokojne, przewidywalne golenie, także przy skórze skłonnej do podrażnień. Bez nasadki ostrze potrafi ściąć do gładkiej skóry, ale kluczowe jest prowadzenie głowicy równolegle – to ten drobny nawyk, który robi różnicę w komforcie.
Zestaw nasadek – trzy krótkie (1, 2, 3 mm) i jedna do krótkiej brody (5 mm) – porządkuje codzienny zarost, pozwala wyrównać kontur i skrócić włoski w strefach, które zwykle zostawiamy „na potem”. W górnej wardze, gdzie włos bywa twardszy, X-Blade nadal pracuje równo, bez szarpania. W praktyce urządzenie sprawdza się nie tylko na twarzy: przy odrobinie ostrożności i z odpowiednią nasadką można ogarnąć pachy czy włoski na ciele, co ułatwia utrzymanie minimalistycznej kosmetyczki – jedno narzędzie zamiast kilku.
Z zasilaniem jest uczciwie: około 45 minut realnej pracy po pełnym ładowaniu, które trwa mniej więcej trzy godziny. Jeśli złapiesz się na pustej baterii tuż przed wyjściem, dwadzieścia minut doładowania wystarcza na krótkie, awaryjne golenie. Magnetyczna podstawka porządkuje blat – odkładasz i ładuje – choć wolałbym czytelniejszą informację o stanie baterii. Dioda potrafi świecić/migać tak, że trudno wyczuć pełne 100%, a brak procentowego wskaźnika wymusza własną rutynę doładowywania. Sam włącznik jest mały i lekko zagłębiony; po kilku użyciach trafiasz w niego odruchowo, ale na początku wymaga przyzwyczajenia.
W podróży pomaga miękkie etui ściągane sznurkiem. Chroni sprzęt w torbie, choć brakuje osobnej kieszonki na nasadki czy ładowarkę – akcesoria potrafią się przemieścić. To detal, który nie przekreśla całości, ale warto o nim wiedzieć, jeśli często pakujesz kosmetyczkę „na szybko”.
W kontekście lifestyle’u X-Blade wygrywa połączeniem poręczności i przewidywalnego efektu. To urządzenie dla osób, które lubią krótki, uporządkowany zarost bez wizyty w barbershopie, ale też dla tych, którzy cenią gładką skórę po prysznicu i bez podrażnień. Cena na poziomie ok. 300 zł jest adekwatna do funkcjonalności i jakości wykonania, zwłaszcza jeśli zastąpi w łazience dwa czy trzy osobne sprzęty. Trzeba zaakceptować brak czytelnego wskaźnika baterii i skromne oznaczenia długości na nasadkach, ale w zamian dostaje się zwinne narzędzie, które po prostu wpisuje się w codzienny rytuał dbania o siebie.